Do biegu, gotowi, start! Uczestnicy tego biegu niestety raczej nie byli w stanie zrozumieć tej komendy, a mimo to doszedł do skutku.
Młodzi – a raczej bardzo młodzi biegacze najprawdopodobniej niespecjalnie zdawali sobie sprawę z tego, o co w nim chodzi, jednak dopingowani ze wszystkich stron przez własnych rodziców dzielnie stawili czoła czekającemu na nich zadaniu. Sześćset raczkujących dzieci w wieku od 6 do 16 miesięcy 24 listopada tego roku stanęło w szranki w Jokohamie, gdzie w miejskim centrum handlowym wydawnictwo Benesse zorganizowało niecodzienny wyścig.
Zwycięzca wyścigu – a raczej jego rodzice – otrzymają w nagrodę aparat fotograficzny, pozwalający robić zdjęcia po założeniu go na głowę, co ma oszczędzić rodzicom pracy rąk nad przygotowywaniem dzieci do sesji i filmów fotograficznych.
Dystans, jaki mieli do pokonania uczestnicy, wynosił trzy metry. To mniej, niż na przykład podczas podobnego wyścigu w USA, gdzie tor miał długość 3,5 metra, jednak długość musiała być dopasowana do możliwości motorycznych dzieci. W zabawie w japońskim centrum handlowym wzięło udział 601 niemowląt, pobijając tym poprzedni, chiński rekord, w którym brało ich udział 451 – w nowym rekordzie brało udział aż o 150 zawodników więcej.
W trakcie wyścigu niektórzy z uczestników biegli raźno do mety, inni za to zastanawiali się o co właściwie chodzi ludziom wokół. Jeszcze innych sytuacja po prostu przerosła i ze zdenerwowania pozostali z płaczem na starcie. Nie każdy „zawodnik” poradził sobie z absurdem sytuacji, w której mama lub tata usilnie wypychają z rąk i poganiają, w dodatku na oczach tłumu obcych ludzi…
Wyścigi raczkujących dzieci to dyscyplina, która powoli przeradza się w większe wydarzenia. Podobne konkursy odbywały się już w innych państwach, takich jak USA, Hiszpania czy Litwa. Wyścig w USA miał miejsce w sierpniu tego roku. Zresztą to coraz częściej organizowane wydarzenie – rokrocznie wyścigi bobasów są nieodłącznym elementem meczy NBA drużyny koszykarskiej Sacramento Kings i odbywają się pod nazwa Kings Baby Race. Ciekawe, czy umiejętności nabyte podczas takich konkurencji przydadzą się później w dorosłym życiu i na zwykłych dystansach?
