
Do Paryża i z powrotem na jednym baku – rekord Guinnessa Miko Marczyka
Wyobrażacie sobie przejechać na jednym baku z Polski do Paryża? Niełatwe zadanie! To teraz wyobraźcie sobie przejechanie z Polski do Paryża i z powrotem na jednym baku. Tego właśnie zamierza dokonać Miko Marczyk, polski kierowca rajdowy broniący barw zespołu ORLEN Team, dwukrotny rajdowy mistrz Polski oraz jedna z najjaśniejszych postaci Rajdowych Mistrzostw Europy oraz Świata. Chce pobić rekord Guinnessa w kategorii „Największy dystans przejechany na jednym baku paliwa”.
Jako 20-latek miałem pewien pomysł. Chciałem przejechać na jednym baku z mojej rodzinnej Łodzi do Paryża. Wtedy się poddałem już na etapie planowania, bo w mojej opinii było to niemożliwe. Aktualnie motoryzacja i moja wiedza są w zupełnie innym miejscu a jej granice się przesuwają – mówi Miko.
Aby zostać nowym rekordzistą, Miko musi pokonać więcej niż 2 545,80 km – właśnie tyle wynosi obecny rekord. Marczyk wyruszy z Łodzi i uda się do Paryża, po czym chce wrócić do Polski. Plan zakłada podróżowanie drogami szybkiego ruchu oraz autostradami, co pozwoli na zachowanie płynności przejazdu i zminimalizuje konieczność postojów. Planowany czas przejazdu to między 35 a 45 godzin.
Marczyk skorzysta ze Skody Superb IV generacji, wykorzystującej jednostkę 2.0 TDI o mocy 150 koni mechanicznych. Jest to samochód w produkcyjny z najbardziej podstawową konfiguracją. Zakładane spalanie paliwa w trakcie wyzwania to wartości mniejsze niż 3 litry na 100 kilometrów.
Lubię takie wyzwania. Kiedyś przejechałem na silniku elektrycznym trasę z Zakopanego do Krakowa Skodą Octavią RS iV. Osiągnąłem tam wynik wychodzący daleko poza założenia producenta. Później na jednym ładowaniu samochodu elektrycznego przejechałem trasę z Zakopanego nad Morze Bałtyckie, chociaż producent nie zakładał takiej możliwości w przypadku tego modelu.
Przygotowując się do próby, Miko analizował techniki eco-drivingu oraz poznawał swój samochód pod każdy względem. Chodzi tu m.in. o odpowiedni dobór opon wraz z ich ciśnieniem i wysokością bieżnika, analizę pracy skrzyni biegów, czy też optymalnych prędkości pokonywania wzniesień, zjazdów, czy jazdy po odcinkach prostych. W całym wyzwaniu znaczenie odgrywała będzie oczywiście pogoda, w tym
prędkość i kierunek wiatru.
Motoryzacja mnie pasjonuje – każdego dnia coraz bardziej. Analizowałem to wyzwanie pod każdym możliwym względem zagłębiając się w elementy, o których nikt na co dzień pewnie nawet nie myśli. Czuję się gotowy! – podsumował Miko.
Czy polski kierowca rajdowy zostanie nowym rekordzistą Guinnessa? Przekonamy się już wkrótce!