Jak powszechnie wiadomo doba trwa 24 godziny. Jeśli jednak wykonamy kilka obliczeń i prześledzimy uważnie mapę świata, zwłaszcza w miejscu, gdzie znajduje się linia zmiany daty, to okaże się, że dobę da się wydłużyć do maksymalnie 49 godzin. Takie rozwiązanie pozwala na przeżycie najdłuższego dnia w życiu. Polak, Mariusz Majewski jest jedyną osobą na świecie, która zapisała się w Księdze Rekordów Guinnessa z rekordem na najdłuższy dzień.
Mariusz Majewski to prawdziwy entuzjasta podróżowania. Po świecie lata już od 25 lat. W tym czasie, jako pierwszy w Polsce, przed 40-stym rokiem życia, zdążył odwiedzić wszystkie 193 kraje członkowskie ONZ razem z Watykanem. Poza nim dokonali tego jeszcze tylko dwaj inni Polacy. Należy do elitarnego klubu podróżników Travelers’ Century Club, w ramach którego odwiedził ponad 300 krajów. Na swoim podróżniczym koncie ma 1381 lotów samolotem i 555 odwiedzonych lotnisk. Nie obce są mu kraje takie jak: Korea Północna, Papua-Nowa Gwinea, czy wyspy Samoa i Samoa Amerykańskie.
Dwie ostatnie wyspy, mimo że dzieli je dystans zaledwie 72 kilometrów, pod względem strefy czasu są oddalone od siebie aż o 25 godzin. Dzięki tak dużej różnicy czasu między nimi i istnieniu linii zmiany daty na Oceanie Spokojnym, możliwe było ustanowienie nowego Rekordu Guinnessa przez Mariusza Majewskiego.
Podróżnik od najmłodszych lat
Pan Mariusz już od najmłodszych lat myślał o dalekich podróżach. Wszystko zaczęło się od wycieczek palcem na mapie. Pierwszą zagraniczną wyprawą rekordzisty była podróż do dawnej Czechosłowacji w 1986 roku. Z czasem nowo odkrytych miejsc na mapie świata przybywało i pojawiła się chęć odwiedzania nowych krajów, zamiast wracania do tych, które już się zwiedziło.
Na równi z pasją do podróżowania, rozwijała się w Panu Mariuszu chęć bycia w czymś najlepszym i wyjątkowym. Rekordami pasjonował się od najmłodszych lat. Z mediów dowiedział się sporo o najróżniejszych rekordach Guinnessa bitych na całym świecie. Większość z nich była tak niesamowita i egzotyczna, że bardzo szybko zrodziło się w nim marzenie, aby samemu pobić jakiś rekord. Pozostawało tylko pytanie, jaki?
Wybór odpowiedniej kategorii nie nastąpił od razu. Pomysł na pobicie rekordu Guinnessa na najdłuższy dzień przyszedł z czasem, podczas kolejnych, coraz dalszych podróży.
Inspiracja do pobicia rekordu Guinnessa
Początkowo Majewski myślał o pobiciu rekordu Guinnessa związanego po prostu z podróżowaniem, które stało się jego życiową pasją. Rozważał rekord na najwięcej godzin wylatanych samolotem, najwięcej odwiedzonych lotnisk, czy przeżycie tego samego sylwestra najwięcej razy.
Ostatecznie, inspiracją do ustanowienia rekordu Guinnessa na najdłuższy dzień stał się Niemiec – Sven Hagemeier, który miał już na swoim koncie rekord na najdłużej świętowane urodziny, przez 46 godzin. Ponieważ na równi z zamiłowaniem do map rozwijało się w Panu Mariuszu zamiłowanie do cyfr i statystyki, szybko wykonał niezbędne obliczenia i okazało się, że przemieszczając się odpowiednio przez linię zmiany daty, maksymalnie da się wydłużyć jeden i ten sam dzień do 49 godzin. Chęć sprawdzenia swojej teorii w praktyce i pragnienie bycia lepszym od Hagemeiera przyczyniła się do ustanowienia przez Pana Mariusza nowego rekordu.
Rekordowe przygotowania
Przygotowania do oficjalnej próby bicia rekordu rozpoczęły się natychmiast po zakiełkowaniu pomysłu w głowie przyszłego rekordzisty. Zaczęło się od dokładnego przestudiowania siatki połączeń lotniczych, by sprawdzić czy na początku marca 2017 roku możliwe będzie wykonanie tak nietypowej podróży. Na szczęście, po setkach wylatanych po świecie godzin, Pan Mariusz miał już spore doświadczenie w szukaniu lotów i udało się znaleźć taką kombinację rejsów, że pobicie rekordu Guinnessa na najdłuższy dzień stało się możliwe. Wsparcia finansowego w całym procesie bicia rekordu, udzieliła rekordziście osoba prywatna, która była zafascynowana skalą planowanego przez Pana Mariusza przedsięwzięcia i chciała umożliwić mu spełnienie marzenia.
W wytycznych, do których Pan Mariusz musiał się zastosować, aby jego rekord został uznany przez Londyńskiego Guinnessa, znalazł się zapis, że w trakcie bicia rekordu na najdłuższy dzień należy poruszać się wyłącznie ogólnodostępnym transportem publicznym oraz, że na każdym etapie podróży należy zebrać zeznanie niezależnego świadka.
Przebieg próby bicia rekordu
Rekordowa podróż po rekord Guinnessa rozpoczęła się 10 marca 2017 roku. Przyszły rekordzista wystartował z Londynu, gdzie przez Dubaj doleciał na Nową Zelandię. Gdy doleciał na Samoa był 12 marca 2017 roku. Punktualnie o godzinie 00:00 13 marca 2017 roku rozpoczął swój najdłuższy dzień w życiu, pod komisariatem policji w mieście Apia, gdzie zebrał podpisy policjantów, zaświadczające o rozpoczęciu oficjalnej próby bicia rekordu Guinnessa na najdłuższy dzień.
Zaledwie 14 godzin później był na pokładzie samolotu do Australii, który lecąc przez Fidżi poruszał się w stronę zachodnią, co oznacza, że wskazówki zegara zaczęły się cofać. Kolejny lot Pana Mariusza wystartował z Australii o godzinie 21:20, nadal 13 marca 2017 roku i lecąc nad Oceanem Spokojnym na Hawaje wylądował tam o godzinie 10:20 rano tego samego dnia. Ponieważ samolot leciał z zachodu na wschód, wraz z przekroczeniem linii zmiany daty, Pan Mariusz znalazł się w strefie czasu, gdzie w dalszym ciągu był 13 marca 2017 roku. Tym samym udało mu się rozpocząć drugą dobę tego samego dnia.
Na Hawajach, mając mały zapas czasu Mariusz Majewski mógł sobie pozwolić na chwilę odpoczynku i zwiedzenie stolicy – Honolulu. Stamtąd udał się już prosto na Amerykańskie Samoa, gdzie pozostał aż do północy i zebrał ostatnie podpisy potwierdzające jego obecność na trasie bicia rekordu.
Sukces
Podczas całej rekordowej wyprawy trwającej jeden dzień, czyli w tym przypadku 49 godzin, Pan Mariusz zebrał 25 różnych podpisów od osób, które potwierdziły, że 13 marca 2017 roku był w danym kraju. Podróżował samotnie, a całą swoją drogę nagrywał non stop telefonem komórkowym. Na trasie swojej rekordowej podróży spotykał wielu życzliwych ludzi, którzy gdy tylko usłyszeli o jego ambitnym planie, zaczęli go gorąco dopingować. W ciągu całej wyprawy, która okazała się dość męcząca spał zaledwie kilka razy po kilka godzin, głównie podczas lotów samolotem. Oficjalna próba bicia rekordu zakończyła się sukcesem, jednak nie obyło się bez drobnych komplikacji. Lot samolotem linii Fiji Airways z Nadi do Sydney był opóźniony o 2 godziny, przez co zaistniało zagrożenie, że rekordzista nie przesiądzie się na czas w inny samolot i cały skrupulatnie zaplanowany plan legnie w gruzach. Na szczęście, wszystkie loty doleciały ostatecznie na miejsce w odpowiednim czasie i dzięki temu rekord został ustanowiony.
Wielki rekord w słusznej sprawie
Mariusz Majewski niewątpliwie dokonał rzeczy wyjątkowej w skali świata. Ustanowił rekord Guinnessa na najdłuższy dzień jako pierwszy i zarazem ostatni w historii. Jego najdłuższy dzień trwający 49 godzin, był maksymalnie długi, co oznacza, że nikt inny nie będzie już w stanie pobić jego rekordu. Jak sam podkreśla, rekord bił tylko i wyłącznie dla siebie, dla własnej satysfakcji.
Swoim rekordem, Pan Mariusz chciał również zwrócić uwagę na jedną, bardzo ważną rzecz. On sam, podróżując przez linię zmiany daty, przeżył najdłuższy dzień z życia człowieka na ziemi, który trwał 49 godzin. Jednak każdego dnia, na całym świecie, w rodzinach, w których doszło do rozwodu rodziców, dochodzi do sytuacji, gdy dzieci są celowo alienowane od drugiego rodzica. Wtedy takie dzieci, codziennie przeżywają swój najdłuższy dzień w życiu. Dzień bez drugiego rodzica, trwa dla nich jeszcze dłużej niż rekordowy dzień ustanowiony przez Mariusza Majewskiego.
Zapytany o dalsze plany na przyszłość nie wyklucza kolejnej próby pobicia rekordu Guinnessa, jednak póki co nie zdradza, co dokładnie chodzi mu pogłowie. Jednego można być pewnym, będzie to rekord związany z podróżowaniem.