O tym, że buty firmy Converse mają miliony zwolenników na całym świecie nie trzeba nikomu przypominać. Są jednak osoby, które do tego stopnia polubiły popularne trampki, że postanowiły kupić ich nieco więcej niż inni. Prawdziwym rekordzistą w tej dziedzinie (pomimo utartego założenia, że to kobiety mają fioła na punkcie obuwia) jest pan Joshua Mueller ze Stanów Zjednoczonych, który w swojej kolekcji posiada aż 1546 różnych par!
Jak wynika z naszych obliczeń, pan Mueller może nosić codziennie inną parę butów przez następne cztery lata z hakiem. Nie musi też się martwić o to, że jakiś element jego cennej kolekcji ulegnie zniszczeniu. Na wypadek, gdyby przyszło mu stąpać po brudnych powierzchniach, każdy egzemplarz jest starannie zapakowany w plastikowy worek, który uchroni je od błota i kałuż.
Poprzednią rekordzistą w tej kategorii była pani Penny Gold, emerytowana nauczycielka z miejscowości Lake Mary na Florydzie. Pani Gold wpisała się do historii rekordzistów Guinessa jako posiadaczka 733 par, w przeróżnych modelach, odmianach i kolorach.
Pani Gold kolekcjonuje buty już od czasów dzieciństwa. Jej najstarsze egzemplarze pochodzą z dzielnicy Brooklyn w Nowym Jorku, gdzie dorastała i chodziła do szkoły.
Każda para jest oczywiście inna. Wśród najciekawszych egzemplarzy znaleźć można niejedne wybitne błyszczące, wzorzyste i naprawdę niepowtarzalne okazy np. z imitacją sadzonego jajka czy kawałkiem biało-czerwonego obrusu w kratkę. Na niektórych są elementy komiksów, postacie ich bohaterów, np. Batmana i Robina, nazwy zespołów muzycznych takich jak Metallica czy The Doors. Nie może oczywiście zabraknąć także tych klasycznych jednokolorowych trampek, znanych na całym świecie.
Jej ulubioną parą są trampki z odwzorowaniem mapy metra w Nowym Jorku, z wszystkimi stacjami na których zwykła wysiadać podczas podróży na uniwersytet w młodości.
Obecnie, mieszkając na Florydzie, również regularnie odwiedza sklep obuwniczy z Conversami, a obsługa znając jej hobby, zawsze odkłada dla niej najciekawsze pary.
Każdy z butów w kolekcji pani Gold został zakupiony osobiście przez nią. „Nigdy nie kupuję na Ebayu”, dodaje.
Przyznaje też, że niektóre z egzemplarzy w jej kolekcji podobają jej się bardziej niż inne. „Lubię te kolorowe i błyszczące, ale niektóre to już lekka przesada”, śmieje się.
Na każdą parę, pani Gold wydaje średnio 20 dolarów, czyli w przeliczeniu na złotówki ok. 70 zł. Jak łatwo policzyć 733 pary kosztowały ją zatem łącznie niecałe 15 tysięcy dolarów, co daje 51 tys. złotych.
Co ciekawe, mąż pani Gold nie ma nic przeciwko tak wielkiej kolekcji butów w szafie swojej żony. „Jesteśmy małżeństwem już od 40 lat, nie mam więc wyboru jak tylko to zaakceptować i żyć dalej”, śmieje się.
