Z czym wiąże się posiadanie półtorametrowych dredów? Czy to „tylko” włosy, czy może już styl bycia? Poznajcie odpowiedzi prosto od rekordzisty Polski w kategorii „Najdłuższe dredy”.
Aktualny Rekord Polski
Cezary Gerwin, 2025
Rekordzistą Polski w kategorii „Najdłuższe dredy” jest mieszkaniec Stawigudy, Cezary Gerwin. W dniu oficjalnego potwierdzenia rekordu, czyli 24 lutego 2025 roku, jego dredy mierzyły 149 centymetrów.
Historia dredów Cezarego sięga ponad dwudziestu lat wstecz. Na początku lat dwutysięcznych miał już dłuższe włosy, zwykle jednak upięte w kucyk. Splot kilku wydarzeń, bardzo szczęśliwych, jak i tych nieszczęśliwych, zapoczątkował historię rekordowo długich włosów.
W 2003 roku Cezary postanowił, że nikt nie będzie zajmował się jego włosami. Ostatnia wizyta u fryzjerki, którą była kuzynka Cezarego, odbyła się jeszcze w ubiegłym stuleciu. Później włosy były często myte i rozczesywane jedynie w domu.
Przy częstym myciu i równie częstym braku rozczesania na mokro, po przespaniu się z mokrymi włosami na grubych ręcznikach, powstają tzw. „kołtuny”, będące owocem skręcenia, splątania i zbicia nie wyprostowanych grzebieniem włosów . Wtedy należy, chwytając za końce, rozrywać je na pół. I tak po każdym myciu i schnięciu – opisuje Cezary.
Dredy nie są owocem skręcania u fryzjera, ale właśnie procesu opisanego powyżej. Po kilku latach jego stosowania, powstają naturalne dredy. Ustanowienie rekordu było formą żartu, który powstał z mieszanki sugestii przyjaciół, przypadających urodzin i poczucia humoru.
Jak zaznacza Cezary, nie poświęca swoim włosom dużej uwagi. Zdarza się, że ktoś z sympatią zaczepi go słowami: „ale fajne dredy!”. Jako żeglarz, Cezary musi też uważać na to, aby włosy nie wkręciły się w szoty lub fały.
Na razie nie wybieram się do fryzjera, mieszkam sam z kotem, a jemu, jak zauważyłem, brak uczesanych i ułożonych włosów raczej nie przeszkadza.
Pomiar wykonany był jesienią. Jak zaznacza Cezary, obecnie dredy mają ponad 1,5 metra długości. Na pytanie, jaką długoś miałyby niezaplecione dredy, odpowiada:
To chyba pytanie godne Sokratesa…