Jak się okazuje, jeśli naprawdę kochamy to co robimy, podeszły wiek wcale nie musi być przeszkodą. Tego samego zdania jest pan Floys Creekmore, najstarszy clown na świecie, który w swoje 95. urodziny został nagrodzony oficjalnym rekordem Guinessa.
Pan Floyd, przez publiczność pieszczotliwie nazywany „Creeky”, urodził się w 1916 roku, i mimo tylu lat na karku ani myśli o przejściu na emeryturę. Jego chęć to pracy jest naprawdę godna podziwu, tym bardziej, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że na swoje utrzymanie musiał zarabiać już od 10-tego roku życia.
Na liście wykonywanych zawodów, pan Floyd może umieścić między innymi zajmowanie się ranczem, budowlankę i pracę w szkole. Wszystko to porzucił jednak w 1981 roku na rzecz bycia clownem.
Wiecznie młody clown Creeky, wstąpił do prowadzonego przez Masonów cyrku i do dziś podróżuje po całym kraju udzielając występów i zbierając pieniądze na dofinansowanie szpitali.
W szafie pana Floyda jest ponad 12 różnych strojów, z których część uszyła jego żona wraz z siostrzenicą. Na ścianie natomiast widnieje cała masa nagród i medali. Jego ulubionym kostiumem jest żółto-pomarańczowe przebranie, wraz z pasującymi (obowiązkowo za dużymi!) butami i peruką. Nie może też zabraknąć klasycznego czerwonego nosa.
O tytuł najstarszego clowna na świecie, pan Floyd musiał rywalizować m. in. z 81-letnim clownem z Cyrku Moskiewskiego, oraz z 94-letnim Andy „Bumbo” Beyerem.
Pan „Creeky” mieszka obecnie w miejscowości Billings wraz z żoną, z którą ma trójkę dzieci, pięcioro wnucząt i jedenaścioro prawnuków.
„W życiu, największą radość przynosi mi rozśmieszanie dzieci”, mówi. „Będę to robił tak długo, jak starczy mi sił”.