Czasem zdarzy nam się dostrzec w parku kogoś, kto spaceruje po linie. Słyszeliśmy też o śmiałkach spacerujących między budynkami. Jaki jest jednak najwyższy punkt, w jakim człowiekowi udało się wykonać tak niezwykły spacer? Poznajcie rekordzistę Guinnessa w tej kategorii!
Spis treści
Aktualny rekord
Matías Grez, 2022
Śmiałkiem, który podjął się tego rekordu Guinnessa jest pochodzący z Chile Matías Grez. 21 grudnia 2022 roku przeszedł na linie po szczycie najwyższego wulkanu na świecie o wysokości ponad 7000 metrów.
Dyscyplina, w której Chilijczyk pobił rekord to highline, odmiana szerzej znanego slackline, czyli chodzenia i wykonywania trików na linie zawieszonej między dwoma punktami. Zasada działania highline jest taka sama, z tą różnicą, że tę drugą wykonuje się na znacznych wysokościach, tak jak zrobił to Matías.
Lina rekordzisty zawieszona była na wysokości 6880 m n.p.m., na szczycie Nevado Ojos del Salado w Andach, na granicy Chile i Argentyny. Linia o długości 33 m znajdowała się 20 m nad ziemią.
Spacer po linie był częścią pięciomiesięcznego projektu rekordzisty i zespołu chilijskich sportowców. Matías, który pracuje jako przewodnik turystyczny, pobił ten rekord w podróży, podczas której chodził po linie na licznych wulkanach. Wszystkie zostały udokumentowane na potrzeby filmu dokumentalnego „The Eyes of the Earth, the Call of the Andes”.
Matías wraz z zespołem rozpoczęli przygotowania w sierpniu 2022 roku. Wspólnie pokonywali trasy rowerowe na wysokości od 2500 m n.p.m. do 4000 m n.p.m. Montowali także liny w wąwozach na wysokości ok. 3500 m n.p.m.
Trenowaliśmy tam przez miesiąc. Równolegle udaliśmy się na trekking na wysokość, aby się zaaklimatyzować. Następnie pojechaliśmy do czynnego wulkanu Lascar.
To właśnie na Luscar, 22 października, Matías dokonał pierwszego z serii przejścia po linie. Kiedy w końcu zespół dotarł do najwyższego wulkanu, potrzebne były dwa wejścia, aby wnieść na górę cały sprzęt. Jak zaznaczają sportowcy, ich doświadczenie sprawiło, że sam spacer po linie nie był niebezpieczny. Największe wyzwanie stanowiła… pogoda.
Pogoda mogła sprawiać problemy, ponieważ jest to miejsce, w którym często występują wiatry i burze. W bazie czekaliśmy kilka tygodni, aż nastał bezwietrzny dzień pozwalający na zamontowanie sprzętu – mówią sportowcy.
Bardzo ważny aspekt stanowiła także sama wysokość. Mimo treningu i ogromnego doświadczenia, organizm może na nią zareagować zupełnie inaczej niż zwykle, nie pozwalając na dokończenie projektu. Choroba wysokościowa jednej osoby wpływała na całą resztę zespołu. Dlatego też jednym z najważniejszych elementów projektu było powolne i dokładne przeprowadzenie aklimatyzacji.
Poczułem ogromne szczęście i wdzięczność wobec osób, które wspierały nas w tym procesie. Poczułam też głęboką więź z górą, obserwując cały krater wulkanu i widok stamtąd. To satysfakcjonujący moment, gdy cała praca i wysiłek włożony w projekt osiągają punkt kulminacyjny – mówił Matias po osiągnięciu rekordu.