W zeszły weekend, brytyjski kajakarz Paul Wycherley ustanowił nowy rekord Guinessa na najszybsze przepłynięcie kajakiem przez Kanał La Manche. Poprzednim rekordzistą w tej samej kategorii był jego własny trener, pan Ian Wynne.
24-latek z miasta Guilford, dotarł na drugi brzeg po 2 godzinach i 28 minutach, miażdżąc swojego trenera aż o 31 minut.
Jak we wszystkich rekordach związanych z przekraczaniem zbiorników wodnych, tak i tym razem organizatorzy nie mieli stuprocentowej pewności czy wszystko na pewno wypali. Na całe szczęście jednak, w Wielkiej Brytanii panują teraz niesłychane upały, które stworzyły idealne warunki do bicia rekordu wczesnym rankiem w niedzielę.
Kanał La Manche to jedna z najbardziej ruchliwych tras wodnych na świecie, dlatego podczas bicia rekordu tak ważne było zwrócenie szczególnej uwagi na prądy morskie i precyzję z jaką kajakarz poruszał się po wyznaczonej trasie. Paul wyruszył z portu w towarzystwie szybkiego poduszkowca, na którym znajdował się m.in. oficjalny juror Guinessa oraz wolniejszego holownika, na którym znajdowali się jego rodzice, przyjaciele oraz trener. Wszyscy gorąco dopingowali jego poczynania.
Warunki pogodowe nie mogły być lepsze. Morze było spokojne, a słońce przyjaźnie wyglądało zza chmurek. Według kapitana jednej z łodzi, w całym roku zdarzają się tylko dwa lub trzy dni takie jak ten.
Po 2 godzinach i 28 minutach Paul dopłynął do plaży w Cap Griz Nez we Francji, gdzie jego kajak załadowano na holownik, który kierował się już w stronę białych klifów w Dover, w Wielkiej Brytanii.
Podczas bicia rekordu Paulowi przyświecały dwa cele: zebrać pieniądze na pomoc organizacjom charytatywnym (w przeliczeniu zgromadził ponad 500 000 polskich złotych), oraz zapewnić sobie miejsce w narodowej reprezentacji Wielkiej Brytanii podczas Olimpiady 2012. Niestety na rezultaty tego ostatniego będzie musiał poczekać jeszcze klika miesięcy.