11-12 marca 2023 r. czworo śmiałków podjęło próbę ustanowienia Rekordu Polski na najdłuższy łączny czas przebywania w lodowatej wodzie w ciągu 24 godzin. Pierwszy raz zanurzyli się w lodowej bali 11 marca o godzinie 9.00, a ostatni – 12 marca o godzinie 9.00. Tym razem Rekord Polski przypadł ex aequo czterem osobom, ponieważ każdy z uczestników spędził w bali równą liczbę 6 godzin. Valerjan, Kasia, Krzysiek i Przemek mogą chwalić się szczytnym tytułem Rekordzisty Polski wśród swoich znajomych morsów.
Uczestnicy zdradzają, że w trakcie całej próby spotkała ich każda pogoda. Od słońca, przez deszcz i zimny wiatr, aż po grad. Jednak nic nie zmusiło śmiałków do rezygnacji z przedsięwzięcia! Niektórzy przyznali, że czuli się jak na wakacjach, ponieważ wszystkie posiłki i obsługę dostawali pod „nos”. Pomysłodawcą przedsięwzięcia był pan Valerjan Romanowski, wielokrotny rekordzista Guinnessa, okrzyknięty Królem Zimna. Jednak to dzięki wytrwałości ekipy wszystko się udało na najwyższym poziomie.

Jak w szwajcarskim zegarku
Próba ustanowienia Rekordu Polski miała miejsce w urokliwym Nowym Folwarku na Skraju Lasu we Wrześni, niedaleko Poznania.
Organizacja przedsięwzięcia była dopięta na ostatni guzik. Uczestnicy mieli wydzieloną specjalna strefę w rogu strefy morsowania na terenie folwarku. Na środku stała wielka bala z wodą o temperaturze około 1 stopnia Celsjusza. Obok – bala z ciepłą wodą, dzięki której uczestnicy mogli stopniowo ogrzewać swoje ciało po wyjściu z zimnej bali. Ostatnim przystankiem takiej sztafety była sauna beczkowa, w której panowała temperatura około 95 stopni Celsjusza. To tam ogrzewali się uczestnicy próby oraz członkowie zespołu nadzorującego.

Kąpiele odbywały się na zasadzie sztafety – jedna osoba wchodziła do bali na 10 minut. Na 10 sekund przed końcem tego czasu, do bali wchodził kolejny uczestnik tak, aby zdążyć się zanurzyć przed upływem czasu poprzednika. Dopiero wtedy pierwsza osoba wychodziła a kolejna przygotowywała się do zamiany. Co pół godziny spisywana była temperatura wody a na początku i na końcu każdego wejścia do wody uczestnik miał mierzoną temperaturę przez ratownika medycznego. Wszystkie wskazania termometru odnotowywała jedna z osób obsługujących wydarzenie. Dopingowi towarzyszyły wspólne ćwiczenia a siedzący w bali mógł wybrać sobie ulubiony utwór i wszyscy śpiewali razem z nim.
Tolerancja dyskomfortu
Trudność próby nie ograniczała się do spędzenia najdłuższego czasu w zimnej wodzie. Uczestnicy musieli zanurzyć się po szyję, będąc ubranym tylko w strój kąpielowy. Po rekordzie pan Valerjan zdradził, że kwestia tolerancji na zimno tkwi w psychice.
Podejście do zimna jest w psychice. Ludzie się boją zimna, bo boją się tego, co to zimno z nimi zrobi. Jak poznasz, że zimno tylko wywołuje negatywne odczucia, to ta reakcja organizmu przestaje robić na tobie wrażenie. Przestajesz się tym przejmować. Banie się zimna to głupota. Tak samo jak byśmy się bali ciepła słońca. Absurd.
Godny uwagi jest fakt, że wśród ekipy dbającej o prawidłowy przebieg próby znajdowały się najbliższe osoby uczestników – córki, synowie, partnerki i przyjaciele. W takim towarzystwie nie mogło się nie udać. Po 24 godzinach to oni byli najbardziej zmęczeni, ale po ogłoszeniu oficjalnego wyniku nic nie miało znaczenia. Kiedy sędzia Biura Rekordów oficjalnie stwierdził, że Kasia, Valerjan, Krzysiek i Przemek ustanowili Rekord Polski na najdłuższy czas przebywania w lodowatej wodzie z wynikiem 6 godzin radość owładnęła wszystkich. Popłynęły łzy szczęścia, rozniosły się gromkie oklaski oraz odbyła się pełna uśmiechów sesja z certyfikatami.
Całość próby nagrywały 3 kamery a film będzie dostępny na kanale youtube Pana Valerjana Romanowskiego.
Tak o sobie mówią rekordziści
Krzysztof Drozd
Od trzech lat systematycznie praktykuję ekspozycję na zimno. Mam za sobą kilka startów w zawodach pływania zimowego, którego jestem adeptem, jak również dwukrotny udział w Mistrzostwach Polski w morsowaniu z satysfakcjonującym dla siebie wynikiem. Zimno jest fascynującym narzędziem zgłębiania wiedzy o sobie samym i o swoich słabych i mocnych stronach. Wziąłem udział w ustanowieniu rekordu chcąc poznać potencjał, możliwości i ograniczenia (psychiczne i fizyczne) swojego organizmu.
Przemek Solich
Mors od 2012 roku i prezes klubu z Dąbrowy Górniczej – Pogoria Morsuje. Organizuję zawody w zimowym pływaniu Pogoria Ice Beavers i akcje: Zimnosprawni – pomoc osobom z niepełnosprawnościami w morsowaniu, Pogoria Morsuje dla WOŚP i inne charytatywne.
Na 3. Mistrzostwach Polski w morsowaniu „wysiedziałem” III miejsce – 4 g. 17 min. Ten rekord to dla mnie test odporności na stres, brak snu, naprzemienne zimno i upał – pokazaliśmy, że to silna psychika rządzi ciałem, nie odwrotnie.
Katarzyna Szeniak
Nie lubię zimna. Morsuję od 2019 r. Stopniowo zdejmowałam czapkę, rękawiczki, szalik, a w zeszłym roku neopreny. Warsztaty, morsowanie do świadomego wejścia w stan bliski hipotermii, warsztaty oddechowe za mną. Mistrzostwa Polski w morsowaniu to było moje marzenie, a czas 2:08- moją wygraną. Obcowanie z zimnem daje mi ogromny zastrzyk pozytywnych emocji, zdrowie, kondycję, ale też uspokaja, wycisza i co najważniejsze- daje mi szansę poznać fantastycznych ludzi. Rekord to kolejna przygoda z zimnem, z ludźmi ale też ze samą sobą.
Czy było trudno? Trudno będzie – kończy się sezon na morsowanie. Kocham morsować.