Kilkaset kilometrów na quadzie, niemal doba spędzona na jeździe, determinacja silniejsza niż zmęczenie – tak w pigułce można opisać wyczyn rekordzisty, który ustanowił Rekord Polski w kategorii „Największy dystans pokonany quadem w ciągu 24 godzin”.
Aktualny Rekord Polski
Robert Wudarczyk, 2025
Rekordzistą Polski w kategorii „Największy dystans pokonany quadem w ciągu 24 godzin” jest Robert Wudarczyk. 9 września 2025 roku dotarł do mety swojej trasy z Ustki do Zakopanego, pokonując quadem 916,2 km w zaledwie 20 godzin 12 minut.
Pomysł na tak ekstremalne wyzwanie nie pojawił się z dnia na dzień.
Motywacją była ciekawość czy zdołam pobić założony przez siebie rekord oraz chęć sprawdzenia własnych możliwości – wyjaśnia rekordzista.
Przygoda z quadem rozpoczęła się kilka lat temu, a wyprawa z Ustki do Zakopanego była swego rodzaju testem moich umiejętności. Jak sam przyznaje Robert, lubi adrenalinę i nie boi się trudnych sytuacji – to cechy, które okazały się kluczowe podczas tej próby.

Sama trasa przebiegała stosunkowo spokojnie. Jedynym naprawdę trudnym momentem okazał się przejazd nocą przez las, kiedy to zmęczenie i ciemność mogły stanowić poważne zagrożenie. Jednak nawet to nie zachwiało determinacją rekordzisty. Na quadzie rekordzista spędził około 19 godzin.
Determinacja w osiągnięciu zamierzonego celu była ogromna, dlatego starałem się nie myśleć o zmęczeniu – podkreśla.
Jego sekretem była kawa, która pomagała utrzymać koncentrację, oraz oczywiście adrenalina, która „robiła swoje”. Choć dystans ponad 900 kilometrów w ciągu doby to ogromne wyzwanie fizyczne i psychiczne, rekordzista nie miał ani jednego momentu kryzysu.
Sukces w takim przedsięwzięciu wymaga solidnego przygotowania. Rekordzista trenował systematycznie – cotygodniowe przejazdy quadem połączone z treningiem siłowo-wytrzymałościowym stanowiły fundament jego kondycji.
Jeśli chodzi o stronę techniczną to podstawą było dokładne przygotowanie sprzętu – zaznacza.
Perfekcyjne funkcjonowanie quada było kluczem do tego, by w trakcie wyprawy nie wystąpiły żadne problemy techniczne, które mogłyby zakończyć próbę przedwcześnie.
Każdy rekord wymaga nie tylko siły i wytrzymałości, ale także precyzyjnego planowania logistycznego.
Tankowanie było zaplanowane co około 200 km i wszystko odbywało się zgodnie z planem – wyjaśnia rekordzista.
Przerwy były niezbędne, ale maksymalnie skrócone. Te kilka minut pozwalało na uzupełnienie paliwa i krótki moment wytchnienia, ale długość postojów była minimalna, by nie tracić cennego czasu.
Przekroczenie mety w Zakopanem przyniosło miks intensywnych emocji. Mimo wyczerpania fizycznego, poczucie spełnienia i satysfakcja z osiągnięcia celu przeważyły nad wszystkim innym.
Ogromna radość i zadowolenie. Odczuwałem zmęczenie, ale byłem z siebie dumny, że udało mi się tego dokonać – wspomina Robert.
Zapytany o plany na przyszłość, rekordzista nie ukrywa ambicji.
Jak to mówią apetyt rośnie w miarę jedzenia, dlatego śmiało mogę powiedzieć, że to nie jest moje ostatnie słowo jeśli chodzi o bicie rekordów – deklaruje.
Czy będą to jeszcze dłuższe trasy, czy może próby w innych kategoriach sportów motorowych? Jedno jest pewne – ten wynik to dopiero początek jego rekordowej kariery.

















