Ten rekord to nie byle co. Podjęcie się tego wyzwania wymaga ogromnej krzepy i siły fizycznej, a także determinacji i wytrwałości. Dowiedz się, jak to możliwe, że w Księdze Rekordów Guinnessa znajduje się rekord na pchanie samochodu na odległość. Poznaj śmiałków, którzy podjęli się wyzwania i zapisali się na kartach historii. Jak daleko dopchali swoje auta aby zdobyć rekord świata? Przekonaj się!
Aktualny rekord Guinnessa
Obecnym rekordzistą Guinnessa w kategorii na najdłuższy dystans pokonany pchając przed sobą samochód, jest Tomislav Lubenjak z Chorwacji. Do próby pobicia rekordu mężczyzna przystąpił 30 kwietnia 2019 roku w stolicy Chorwacji – Zagrzebiu. Osiągnięty przez niego wynik to 106,938 km.
Podejście Pana Tomislava do rekordu trwało aż 23 godziny i 18 minut. W tym czasie pchając przed sobą auto marki Smart o masie 730 kg, udało mu się wykonać 13 pełnych okrążeń po centralnej drodze Zagrzebia. Rekordowy finisz wypadł na godzinę 14:20. Dotychczasowe osiągnięcie Polaka, czyli 82,28 km Pan Tomislav pobił natomiast o godzinie 12:30.
Zgodnie z wytycznymi Guinnessa do tego rekordu, w środku samochodu przez cały czas musiał znajdować się jeden kierowca. W czasie trwania próby Tomislav Lubenjak co godzinę robił trzyminutowe przerwy i dokarmiał organizm wysokokalorycznymi tabletkami i cukrem, aby dać mu energię do ukończenia tego niezwykle wyczerpującego zadania.
Jak mówi sam rekordzista: „Jako były, zawodowy sportowiec wiedziałem, w co się pakuję i z jakimi fizycznymi i psychicznymi wyzwaniami przyjdzie mi się zmierzyć. Jako trener fitness jestem zobowiązany do samodzielnego sprawdzenia granic ludzkich możliwości, bo tylko wtedy wiedzę z własnego doświadczenia mogę wykorzystać w treningu czołowych sportowców.” Stąd też pomysł na pobicie tak ekstremalnego rekordu Guinnessa z tak świetnym wynikiem.
Poprzedni rekord Guinnessa
Polak z Myśliborza długo trenował, by osiągnąć ten rezultat i pobić rekord Guinnessa. Pan Marczewski został rekordzistą w kategorii najdłuższego pchania samochodu przez jedną osobę. Pchany przez niego pojazd marki smart miał wagę 780 kilogramów. Zadanie, które spadło na barki siłacza było naprawdę trudne do wykonania – musiał w ciągu doby popchnąć samochód na dystans dłuższy, niż 42,1 kilometra, czyli długość poprzedniego rekordu, którą przejechał poprzedni rekordzista kilka lat temu w Anglii. Jaki wynik osiągnął Przemysław Marczewski? Dokładnie 82,28 km!
Przygotowania do pobicia rekordu obejmowały m. in. biegi z kilkunastokilogramową kłodą po lesie. Podczas właściwego rekordu samochód był pchany wokół Placu Wolności w Białogardzie. Obwód placu – czyli trasa pojedynczego okrążenia – wynosił 236,5 metra. Do ustanowienia rekordu konieczne było więc pokonanie tej odległości niemal 180 razy. Jako, że rekord wymagał pchania samochodu przez 24 godziny, siłacz przystąpił do zadania wczesnym rankiem. Jednak okazało się, że kiedy już wyrównał swój rekord z wyczynem z Anglii, miał jeszcze tyle czasu w zapasie, że nie spoczął na laurach, tylko utrudnił zadanie kolejnym aspirującym do tytułu rekordzisty dodając im jeszcze dziesięć kilometrów do pokonania.
Należy wspomnieć, że zadanie miało w sobie ukryte utrudnienie – rekord w Anglii był ustanawiany na równym terenie, za to Polak musiał się zmagać z lekkimi nierównościami na terenie rynku. Kolejnym utrudnieniem w drodze do ustanowienia rekordu był fakt, że kamery dokumentujące wyczyn spóźniły się na miejsce wydarzenia. Sytuację uratowały kamery monitoringu miejskiego, które dostarczyły dokumentację czasu przed przyjazdem osprzętu.
W czasie tego wyczerpującego zadania kulturysta mógł robić przerwy na zjedzenie posiłku czy krótki odpoczynek – czas każdego okrążenia i sposób jego wykonania były kontrolowane przez komisję, tak by nie było wątpliwości że wszystko przebiegało zgodnie z procedurami i pan Marczewski pchał pojazd samodzielnie, siłą własnych rąk i bez asysty osób trzecich. Za kierownicą auta siedziała druga osoba, kierująca pojazdem tak, by trzymał się trasy i przyszły rekordzista nie musiał martwić się o jego kierunek.
Do rekordzisty dotarł już z Londynu certyfikat potwierdzający ustanowienie rekordu. Bicie rekordu wspierało akcję charytatywną, a dochód z zebranych pieniędzy umożliwił kupno nowego sprzętu ośrodkowi rehabilitacyjnemu dla niepełnosprawnych dzieci w Myśliborzu. Nie dość tego – certyfikat ma już nowego właściciela, został bowiem wylicytowany na aukcji charytatywnej na rzecz chorego na białaczkę Przemka.
Pan Marczewski nie poprzestał jednak na jednym rekordzie i już 23 maja tego same
go roku ustanowił kolejny, w koszalińskim amfiteatrze. Tym razem siłacz przez 12 godzin unosił 200 – kilogramową sztangę w martwym ciągu.