Większość skoczków decyduje się na standardowy skok spadochronowy z wysokości około 3 000 metrów nad ziemią. Rekordziści Guinnessa stawiają swoją poprzeczkę znacznie wyżej, nawet powyżej 10 000 metrów! Kto wykonał najwyższy skok spadochronowy w tandemie?
Aktualny rekord Guinnessa
Alex Coker i Jim Wigginton, 2024
Alex Coker i Jim Wigginton dokonali niezwykłego wyczynu. 12,807 m – to właśnie z tej imponującej wysokości, w ekstremalnych warunkach, przy temperaturze -57 stopni Celsjusza, wyskoczyli z samolotu, pobijając rekord Guinnessa w kategorii „Najwyższy skok spadochronowy w tandemie”.

Przedsięwzięcie miało miejsce 25 maja 2024 roku w Memphis i wymagało wsparcia całego zespołu profesjonalistów, zarówno na ziemi, jak i w powietrzu. Koordynacja z Memphis Air Route Traffic Control Center zapewniła brak jakichkolwiek kolizji w przestrzeni powietrznej. Alex i Jim byli wyposażeni w specjalne urządzenia umożliwiające komunikację podczas lotu. Skok zakończył się udanym lądowaniem. Swobodny spadek trwał 2 minuty i 28 sekund.
Co ciekawe, poprzedni rekord także należy do Jima Wiggintona. W 2021 roku 75-latek próbował pobić go wspólnie kolegą z drużyny Tomem Noonanem. Niestety, podczas próby nastąpiła awaria systemu tlenowego. W wyniku niedotlenienia Tom zmarł.

Śmierć skoczka wywołała ogromne poruszenie w społeczności skydivingowej. Jim Wigginton nieustannie oddaje mu hołd, kontynuując dziedzictwo, które Noonan zainspirował. 47-latek, były dyrektor United States Parachute Association, całe swoje życie poświęcił skokom spadochronowym. Ostatnia udana próba była oddana w hołdzie Tomowi.
Skok był również dla Folds of Honor, organizacji prowadzonej przez weteranów, która zapewnia stypendia rodzinom poległych żołnierzy i ratowników, oraz dla The Punya Thyroid Cancer Foundation, którą Jim założył na cześć swojej żony, która zmarła na raka tarczycy w 2013 roku.

Jako że nie był to klasyczny skok spadochronowy, niezbędne były intensywne przygotowania. Czasem jednak mimo świadomości i sprzętu, nie wszystko się udaje. Podczas skoku Jim doznał pęknięcia błon bębenkowych, ponieważ w trakcie lotu wypadły mu ochronniki słuchu.
Zarówno Jim, jak i Alex są świadomi ryzyka. Nie sprawia ono jednak, że pojawia się myśl o rezygnacji z pasji, bo to właśnie ona napędza inna działania.
Kiedy lądujesz, zawsze odczuwasz naturalną euforię po wspaniałym skoku. W tym przypadku było to wyjątkowe, bo wiedzieliśmy, że wylądowaliśmy bezpiecznie i jest to nowy rekord świata – powiedział Jim.
Poprzedni rekord Guinnessa
Jim Wigginton i Arkadiusz MAYA Majewski, 2019
Polsko-amerykański rekord Guinnessa w kategorii „najwyższy skok spadochronowy w tandemie” zapisał się pod koniec 2019 roku na kartach znanej na całym świecie Księgi Rekordów. Dodatkowo, międzynarodowa ekipa spadochroniarzy swoim niecodziennym przedsięwzięciem zwróciła uwagę społeczeństwa na problemy osób walczących z chorobami nowotworowymi.
Pomysłodawcą całego przedsięwzięcia był 70-letni Jim Wigginton, były żołnierz amerykańskiej armii i doświadczony skoczek spadochronowy. Przygotowania do rekordu rozpoczął po śmierci swojej ukochanej żony, Nancy, którą pieszczotliwie nazywał też „Punyą”. Pani Wigginton kilka lat temu zmarła na raka. Niedługo potem Jim powołał do życia fundację The Punya Thyroid Cancer Research Foundation. Fundacja zajmuje się wspieraniem osób walczących z chorobami nowotworowymi, finansowaniem badań oraz poszukiwaniem najskuteczniejszych terapii.
Rekord Guinnessa w wysokości skoku tandemowego miał na celu nagłośnienie działalności fundacji. Jim nazwał swój projekt „Punya”, na cześć żony. O kategorii rekordu zadecydowała w dużej mierze firma ubezpieczeniowa, która ze względu na wiek Jima nie wyraziła zgody na wydanie mu polisy na skok indywidualny. Pomimo ogromnego doświadczenia, jakie Jim zdobył podczas służby w armii, ubezpieczyciel zgodził się dać mu ubezpieczenie jedynie na skok w tandemie.

25 października 2019 r. o świcie w podwarszawskim Wieliszewie w chmury wzbił się największy w Polsce balon na ogrzane powietrze. Na jego pokład weszli: wspomniany wcześniej Jim Wigginton, jako pasażer tandemu; Arkadiusz MAYA Majewski – członek Sekcji Spadochronowej Aeroklubu Warszawskiego – w roli tandem pilota; kamerzysta Wiktor Drewnik, pilot balonu Dariusz Brzozowski oraz operator sprzętu pokładowego, Tomasz Witkowski. W organizację wydarzenia zaangażowanych było jednak dużo więcej osób: kierownik skoków, grupa zabezpieczania technicznego i medycznego, inżynierowie elektronicy, informatycy, meteorolodzy, operatorzy dronów, mechanicy spadochronowi, specjaliści od sprzętu tlenowego, łączności i satelitarnych systemów pozycjonowania oraz żołnierze z Jednostki Wojskowej Komandosów z Lublińca. Łącznie ponad 30 osób.
Według pierwotnych założeń, w roli tandem pilota miał skoczyć doświadczony amerykański instruktor spadochronowy Tom Noonan, a „Maya” zająć się wyłącznie organizacją. Podczas przygotowań okazało się jednak, że Noonan musi wrócić do Stanów, ze względu na pogarszający się stan zdrowia ojca, również ciężko chorego na raka. Dla Arkadiusza Majewskiego z kolei dodatkową motywacją do skoku był fakt, że na raka zmarł Sławomir Drzymalski, jego dobry kolega oraz instruktor spadochronowy, z którym rozpoczynał swoją przygodę ze spadochroniarstwem, 25 lat temu.
Przygotowania do bicia rekordu leżące po stronie polskiej ekipy trwały zaledwie trzy miesiące. Wykonano m.in. skoki próbne z samolotu i z balonu oraz badania w komorze niskich ciśnień w Wojskowym Instytucie Medycyny Lotniczej. Jim Wigginton miał natomiast na swoim koncie już kilka nieudanych prób zmierzenia się z rekordowym skokiem: m.in. w Szwecji, Stanach Zjednoczonych i Dubaju. W Polsce miała się odbyć ostatnia, ósma próba.

Największe wyzwania:
- na wysokościach powyżej 10 000 m istnieje bardzo duże ryzyko hipoksji, czyli niedotlenienia, które w bardzo krótkim czasie prowadzi do utraty przytomności i śmierci
- temperatura powietrza na wysokości 11 000 m n.p.m. spada o około 60 stopni C poniżej zera
- małe ciśnienie tlenu utrudnia wznoszenie się balonu
- od wysokości ok. 10 500 m nie widać płomieni wewnątrz powłoki balonu przez co nie wiadomo, czy płomień wciąż się pali
- przez pierwszych 10 sekund skoku rozrzedzone powietrze uniemożliwia sterowanie ciałem
- z powodu małej gęstości powietrza spadochronik hamujący i stabilizujący, tzw. drogue, nie napełnia się prawidłowo
Wysokość, z której odbył się rekordowy skok to 11 405 m n.p.m. Po uporaniu się z początkowymi komplikacjami, jak na przykład chwilowa utrata przytomności Jima jeszcze w balonie, dużą trudność stanowiło lądowanie ponieważ po otwarciu spadochronu głównego okazało się, że skoczkowie znaleźli się nad dużym obszarem leśnym. Całe szczęście udało im się znaleźć bezpieczne miejsce do lądowania. Kamerzysta wylądował jednak w młodniku.
Swobodne spadanie trwało 2 min. 8 sekund, a sam lot około 7-10 min. Prędkość z jaką spadali wynosiła ok. 360 km na godzinę.
Poprzedni rekord Guinnessa w tej samej kategorii należał Amerykanów: Juliana Notta, Curta Johnsona, Chrisa Petersona i Grega Fostera i wynosił 9 719 m n.p.m.. Ustanowiono go w Kalifornii 18 maja 2017 r.