Nawet najdalsza podróż zaczyna się od pierwszego kroku. Tak mówił Lao-Tzu, podobne myśli musiały zaprzątać głowę rekordzisty Guinnessa w kategorii „Najdłuższa bosa podróż”. Dlaczego zdecydował się postawić swój pierwszy, bosy krok i jak udało mu się dotrwać do ostatniego?
Aktualny rekord
Paweł Durakiewicz, 2024
Pochodzący z Siedlec Paweł Durakiewicz zaplanował przejście wybrzeża Półwyspu Iberyjskiego. Jednak napotkał pewien problem – asfalt okazał się być tak gorący, że mocno parzył stopy. Paweł znalazł rozwiązanie, zamiast iść, zaczął biec. Finalnie, zarówno biegiem, jak i spacerem, pokonał 3409,75 km.
Pierwszy krok Paweł postawił 19 lipca 2023 roku we francuskiej miejscowości Le Boulou. Dziennie pokonywał od 20 do 50 kilometrów, choć zdarzyły się dni, kiedy dystans wynosił 60 km. Część trasy wiodła popularnym szlakiem pielgrzymów Camino de Santiago. Kiedy rozgrzany asfalt zaczął boleśnie parzyć stopy, Paweł zaczął biec. W trakcie wyprawy przebiegł jeden maraton górski oraz jeden podwójny maraton górski. Swoją podróż zakończył 9 stycznia 2024 w San Jose w Hiszpanii.
Skąd pomysł na tak ekstremalną wyprawę? Po pierwsze – to spełnienie marzenia z dzieciństwa o tym, aby znaleźć się w Księdze Rekordów Guinnessa. Po drugie – pomoc innym. Paweł jest współzałożycielem fundacji Diamond Soul, zajmuje się promowaniem zdrowego stylu życia z unikaniem zażywania substancji psychoaktywnych, ułatwia też powrót do funkcjonowania w społeczeństwie po zakończonej terapii uzależnień.
Fundacja postanowiła także nagłośnić inny problem – zły stan psychiczny osób nieletnich w Polsce. Pobijając rekord Guinnessa, Paweł chciał zebrać środki niezbędne do zorganizowania bezpłatnych obozów o tematyce Edukacja i Wzmacnianie Emocjonalne dla 100 dzieci, które bez takiego wsparcia nie będą miały szansy na podobny wyjazd.
Kiedy miałem kilka lat zobaczyłem u kolegi Księgę Rekordów Guinnessa i zamarzyłem, żeby też się tam znaleźć. 18 grudnia 2023, mając niespełna 46 lat, to marzenie spełniłem. Przeszedłem boso 3024 km. Zajęło mi to 5 miesięcy. Każdego dnia po skończonym marszu umierałem, ale każdego następnego poranka rodziłem się na nowo i byłem gotowy na ból. Nigdy nie jest za późno, żeby spełniać swoje marzenia i pomagać spełniać je innym. Twórzmy lepszy świat, bo możemy – napisał Paweł Durakiewicz po przekroczeniu bariery poprzedniego rekordu.
Paweł przygotował swoje stopy do wymagającej wędrówki. Obecnie mieszka na Sycylii, a po swojej wsi chodzi głównie boso. Zanim pojawiła się myśl o rekordzie Guinnessa, boso pokonywał górskie szlaki, robił też kilkunastokilometrowe spacery. Dwa miesiące przed swoją najdłuższą podróżą pojechał na Sardynię, żeby tam trenować, spacerując po 30 kilometrów. Wszystko po to, aby sprawdzić, jak sobie poradzi.
To był pierwszy, ale nie ostatni rekord Pawła. Zdradził, że w tym roku planuje kolejne trzy. Wszystkie mają dotyczyć ekstremalnie wytrzymałościowych kategorii. Wszystkie mają także jeden wspólny cel – nagłośnić problemy, w których pomaga Fundacja Diamond Soul i zebrać niezbędne do tej pomocy środki.